Przyglądała się potężnej budowli zastanawiając się, czy coś zmieniło się w obliczu tego miejsca. Spędziła tutaj niemalże rok nie mogąc wychodzić poza teren, a gdy mogła już opuścić ściany w których była zamknięta, musiała do niego wracać przez sześć miesięcy – co tydzień – na rehabilitację, by spróbować odzyskać sprawność sprzed wypadku.
Sądziła, że ostatnie dźwięki, które dotarły do jej uszu, nim lekarze wprowadzili ją w śpiączkę farmakologiczną, są ostatnimi jakie słyszy. Czekała na śmierć. Lekarze nie dawali jej dużych szans, ale wykonywali operację za operacją. Kości czaszki, kości policzkowych i przegrody nosowej. Zresztą, nie tylko to musieli poskładać chirurdzy. Połamane ręce, nogi i żebra były kolejnymi elementami układanki, by ocalić życie ofiary nocnego wypadku.
Udało się. Żyła. Jej stan zdrowia stopniowo się poprawiał, opuchlizna znikała. Z każdym mijającym dniem mogła więcej ćwiczyć, uczyła się wielu rzeczy od początku, próbowała panować nad swoim ciałem. Okazało się, że najważniejsza w powrocie do zdrowia jest determinacja i wewnętrzna siła, którą odnalazła, po wielu przepłakanych dniach i nocach.
Minęły trzy lata od tamtego wypadku. Zakończyła wizytę kontrolną i powolnym krokiem szła przez korytarz, który znała doskonale. W tym miejscu umarła i narodziła się na nowo. Los poprowadził ją dziwną ścieżką, ale nie przeklinała go. Mogła chodzić, mogła mówić i znów miała dom. Czasem tylko wspominała to, co minęło i zawsze gdzieś w tym wszystkim pojawiał się Sergio Ramos.
Z teczką, gdzie znajdowała się jej dokumentacja medyczna wyszła przed budynek szpitala. Rozejrzała się dookoła obserwując park i alejki, którymi przechadzali się pacjenci i personel. Uśmiechnęła się do przechodzącej obok młodej dziewczyny w ciąży. Spuściła głowę, jakby biła się z myślami i udała się na postój taksówek. Wsiadła do jednej z nich i podała kierowcy kartę z odręcznie zapisanym adresem.
Wysiadła przed ogrodzonym terenem dwóch apartamentowców, które były hiszpańską dumą za sprawą elegancji, współczesnej architektury i prostoty w jednym. Zapłaciła kierowcy za kurs, a gdy auto odjechało przeciągnęła kartę w elektronicznym zamku i pchnęła furtkę, która natychmiast ustąpiła pozwalając jej wejść na strzeżony teren.
Nieśpiesznie zmierzała do przeszklonego wejścia jednego z budynków. Wcześniej, tak jak i teraz, niejednokrotnie, rozmyślała co byłby, gdyby wtedy nie opuściła osiedla La Finica. Zastanawiała się, czy Sergio kiedykolwiek jej szukał? Czy wiedział, co miało miejsce? Czy wiedział, gdzie była teraz? Nie znała odpowiedzi na te pytania. Nie widziała go od momentu, gdy życzył jej dobrej nocy, dzień przed tym, gdy podjęła ryzykowną decyzję. Czasem gdzieś na ekranie telewizora pojawiała się jego twarz, ale nie wnosiła nic w jej życie. Była tylko twarzą na ekranie, choć wtedy zaciskała dłonie na przedmiocie, który akurat miała w ręce, albo ściskała je w pięści. Bo Sergio nadal był małą cząstką, która żyła w niej. Czuła się bezsilna i winna.
Wchodząc do mieszkania odgoniła wszystkie myśli związane z Ramosem. On był tą częścią przeszłości, która systematycznie powracała i przypominała o sobie, choć miała odejść w zapomnienie. Amber zdawała sobie sprawę, że nic się nie zmieni dopóty, dopóki nie wyjaśni z nim wszystkiego, co miało miejsce. Ale, jak? Nie umiała się zająć tym w żaden sensowny sposób. Bała się zrobić jakikolwiek krok, który mógłby zburzyć to, co zostało odbudowane ze zgliszczy. Zbudowała swoje życie na nowo i nie chciała tego zniszczyć.
* * *
Siedział w salonie z książką w ręce i czytał coś o jakimś wypadku, jednak kilka zdań podsunęło mu informacje z przeszłości, które nigdy nie znalazły wyjaśnienia. Zniknięcie Amber i poważny wypadek w pobliżu La Finica – łączył w myślach te dwie sprawy, ale nie miał szans by znaleźć ich rozwiązanie. Telefon Polki nie odpowiadał, nikt z drużyny nie wiedział, co się z nią stało, albo nie chciał się z nim podzielić tymi informacjami, a szpitale nie udzielały informacji nikomu o pacjentach. Zamknął książkę wkładając to zbyt wiele siły, czym zwrócił uwagę Pilar siedzącej na krzesełku przy małym stoliku znajdującym się pod ścianą. Zapisywała coś w notesie, znad którego podniosła spojrzenie kierując je na swojego partnera. Zdarzało mu się uciekać w przeszłość, stawał się wtedy mrukliwy, albo złośliwy, a czasem uciekał od całego świata, jednak wiedziała, że każdego czasem dręczą koszmary przeszłości – chwilami i ona miał z tym problemy. Jednak zawsze jest nadzieja.
– Wszystko w porządku? – Usiadła obok Sergio przytulając się do niego z czułością.
– Tak, choć czasem moje rozkojarzenie wyprowadza mnie z równowagi – odpowiedział odkładając książkę na stół. – Takie bzdury piszą, jak mogłaś to czytać?
Pokręciła głową i pocałowała go w czoło, po czym bez słowa wstała i wyszła do kuchni. Został sam, choć tak bardzo tego nie lubił, bo zbyt dużo myślał i ciągle powtarzał: "Co by było gdyby...", ale nigdy nie znalazł odpowiedzi. To była przeszłość. Sam ją przekreślił, a przynajmniej tak sobie wmawiał. Chciał przekreślić, ale było zbyt wiele pytań, które nie odeszły w niepamięć. Nie zniknęły z czasem, a czaiły się gdzieś w cieniu, by kiedyś zostać wypowiedzianymi wkrótce, by poznać odpowiedzi.
Sesja zaliczona, więc trzeba wrócić i nadrobić wszystko, prawda? Uwielbiam całą tę historię i czekam na jej ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńAmber jest cholernie silną osobą, która przeszła wiele i nadal daje sobie radę.
Czekam na ciąg dalszy i pojawienie się Pana Dupka <3
Super, czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuń