środa, 18 października 2017

– 10 –

Wróciła do Rosy czując, że potrzebuje rozmowy, ale wiadomość o jutrzejszym wylocie piłkarzy do Niemiec nie ułatwiała sprawy w żaden sposób. Trzymając dziewczynkę za rękę zatrzymała się na chwilę obok Bale'a, rozglądając się dookoła, czy w pobliżu nie ma nikogo niepożądanego odezwała się szeptem:
– Sergio i ja...
– To widać, naprawdę – odpowiedział. – Podejdź do tego na chłodno, bo boję się...
– Ja też, ja też się boję.
Pokręciła głową. Pożegnała się z Garethem i w towarzystwie Rosy opuściła stadion zabierając ją na ciasto i herbatę, jak obiecała. Spędziły ze sobą kilka wspaniałych godzin. Odprowadziła ją do Artis trochę później niż planowała, ale wiedziała, że dziewczyna była najedzona i naprawdę szczęśliwa. Pocałowała ją w czółko i przytuliła życząc dobrej nocy. Machając do niej oddalała się od kamienicy zmierzając na przystanek autobusowy.

Wspominała opowieści Rosy, którą kilka chwil wcześniej odprowadzała do miejsca będącego kiedyś i jej domem. Dziewczynka była zafascynowana zawodnikami, piłką i ogromem boiska. Wiedziała, że chłopcy będą jej zazdrościć i cieszyła się z tego. Było widać w jej oczach i słowach radość. Dla Amber radość Rosy była czymś najpiękniejszym, co mogła widzieć. I w tym przypadku, nie miała wątpliwości, kochała ją jak córkę, choć jeszcze do niedawna sądziła, że jej instynkt macierzyński umarł, albo nigdy się nie wykształcił.

Późno wróciła do domu, nawet cieszyła się, że nie zastanie Sergio, choć już pięć kolejnych dni bez jego obecności wydawały się czymś napawającym ją niezidentyfikowanym lękiem. Po cichu przeszła przez dom udając się od razu do swojego pokoju. Natychmiast zamknęła się w łazience licząc, że gorąca kąpiel będzie ukojeniem.

* * *

Dni bez Sergio, Garetha i pozostałych zawodników Realu Madryt mijały szybko. Amber wstawała wcześnie, a mimo to jadła w pośpiechu, by zdążyć na autobus i dotrzeć na czas do pracy, gdzie spędzała osiem godzin, by później biec na autobus, który odjeżdżał dziesięć minut po skończeniu przez nią dnia pracy.

Trzeci dzień bez Sergio nie okazał się taką katastrofą, jak przypuszczała, przynajmniej do pewnego momentu. Idąc spacerem w stronę posiadłości Ramosa korzystała ze słońca. Rozglądała się dookoła i cieszyła się trwającą chwilą. Zatrzymała się przed wejściem na podjazd domu, gdzie stało eleganckie auto o które opierała się znana jej kobieta. Poczuła, że drży, a później zacisnęła dłonie w pięści i po chwili je rozluźniła. Ruszyła do przodu kierując się do wejścia, gdzie podeszła również Pilar.
– Dzień dobry – przywitała się panna Rubio.
– Witam. Co sprowadza Cię tutaj?
Amber przyglądała się kobiecie próbują odgadnąć jej zamiary, ale nie potrafiła niczego wyczytać, ani z jej twarzy, ani z gestów, czy słów. Otworzyła drzwi wejściowe i przepuściła ją przodem mając nadzieję, że dowie się o powodach tej wizyty.
– Przepraszam za najście. Nie zamierzam przeszkadzać, chciałam tylko zamienić z tobą kilka słów. Powiem, co mam do powiedzenia i sobie pójdę.
– Skoro chcesz porozmawiać, proszę. – Amber wskazała na krzesełka w kuchni, postawiła dwie szklanki na stoliku i sok, bądź wodę do wyboru. – W takim razie słucham, bo nie wiem od czego ja mogłabym zacząć.
– Zapewne wiesz, że jestem byłą dziewczyną Sergio. Rozstaliśmy się jakiś czas temu, a teraz...
– Wiem, jesteś z nim w ciąży – Amber uzupełniła wypowiedź kobiety nie czekając, aż ona jej o tym powie.
Pilar zamilkła na chwilę nie spodziewając się takiej reakcji, a właściwie jej braku. Poza tym nie spodziewała się, że Amber będzie o tym wiedziała.
– Tak, dokładnie. Nie wiem kim ty jesteś w jego życiu, ale nie traktuję cię, jak rywalki, bo zaobserwowałam, że Sergio odnosi się do Ciebie, jak do młodszej siostry, albo dobrej koleżanki - współlokatorki. Chciałam, byś wiedziała, że wracamy do siebie z Sergio.
– I on nie mógł mi tego powiedzieć?
Amber starała się tłumić emocje, nie chciała pozwolić, by złość, czy cokolwiek innego nią kierowało. Próbowała być opanowaną na tyle, ile udawało jej się ukryć to, co w niej szalało i paliło żywym ogniem od środka.
– Nie siedzę w jego głowie, ale wiem, że ktoś to musiał zrobić. Postanowiłam zrobić to pierwsza.
– Właściwie to dziękuję za informację. Nie wiedziałam, czy będę mogła rozwijać związek z kimś innym.
Pilar wyglądała na zbitą z tropu, w myślach próbowała prześledzić wszystkie informacje, jakie przekazywał jej Sergio, ale nie znalazła nic, co mogłoby ją naprowadzić na właściwą ścieżkę.
– Cieszę się, że się rozumiemy i nie mamy nic przeciwko.
– Oczywiście.
Z każdą minutą rozmowa zdawała się przybierać co raz bardziej teatralny wydźwięk.
– Nie będę dłużej przeszkadzać. Do zobaczenia Amber – Rubio posłała chłodny uśmiech i wstała zza stołu zmierzając w stronę wyjścia.
– Dużo zdrowia dla Ciebie i dla dziecka. Powodzenia!
Amber odprowadziła Pilar do drzwi i pożegnała ją bez emocjonalnie, zamykając drzwi dopiero, gdy partnerka Sergio odjechała. W tej chwili cegiełki z muru nazywanego siłą psychiczną zaczynały powoli odpadać, a emocje zalewały Amber z każdej strony. Pobiegła do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Wcześniej mówiła, że wydarzyło się zbyt wiele, ale w tej chwili było to apogeum.

Nie wiedziała kiedy usnęła, ale była świadoma, że przespała całą noc i wcale nie ma ochoty wstawać z łóżka. Zadzwoniła do szefa prosząc o dzień wolny i nakryła się kołdrą po szyję. Wściekłość minęła, a w jej miejsce pojawiło się rozczarowanie. Po prostu, wszystko się wyjaśniło, a ona musiała się z tym pogodzić, nie mając wpływu na to, co się stało i co się stanie.
Przestała odliczać do powrotu Sergio. Nie zastanawiała się nad tym, jak potoczą się ich losy, bo wiedziała w którym kierunku on pójdzie. Wysłała mmsa do Garetha robiąc sobie zdjęcie w łóżku, gdzie jej twarz zdobił rozmazany makijaż, dopisała: "Wszystko się wyjaśniło".
W odpowiedzi dostała: "Porozmawiamy, jak wrócę". Tak, tego była pewna – potrzebowała rozmowy z przyjacielem.

* * *

Odwróciła się na brzuch przesuwając pod nos książkę, którą czytała od dwóch dni. Leżała w ogrodzie na miękkiej zielonej trawie. Przyzwyczajając się do nieobecności Sergio i wiadomości, jakimi podzieliła się z nią Pilar, odkryła, że samodzielnie można robić wiele ciekawych rzeczy i dobrze się bawić. W przeciągu ostatnich dni dojrzała i nauczyła się, że świat nie był czarno-biały. 

* * *

Siedział w samolocie ze słuchawkami w uszach. Większość chłopaków spała, co było najlepszą opcją spędzenia czasu podczas powrotu do Madrytu, jednak jego sen omijał. Nucił słowa piosenki w głowie i analizował ostatnią rozmowę ze swoim menadżerem. Jego monolog mógł przytaczać słowo po słowie: "Sergio! Zastanów się co robisz i jak to wpłynie na twój wizerunek, nie tylko medialny, ale i kapitana drużyny Królewskich. Jesteś wzorem wielu, nastolatków i dorosłych, a informacje o ciąży Pilar, twoim ojcostwie i płaceniu alimentów na pewno nie wpłyną dobrze na całokształt. Wszyscy zaakceptowaliśmy twoje rozstanie z Pilar, ale w takim razie skąd to dziecko? Wiesz, że to teraz jest najciekawsze dla wielu? Radziłbym tą sprawę przemyśleć. Sugeruję załatwienie sprawy w sposób możliwie najlogiczniejszy. Musisz ogłosić, że zrobiliście sobie krótką przerwę, by teraz wrócić do siebie, bo będziecie mieli dziecko. Powinieneś razem z nią wychować swojego syna, bo to w końcu twoje dziecko. Konsekwencje...", ale zawsze w którymś momencie nie wytrzymywał. Albo dopadał go smutek, albo nieopisana wściekłość. 

Do niedawna sam rozważał, by Pilar znów pojawiła się w jego życiu. Zdawał sobie sprawę, że będzie ojcem dziecka, które będzie tym, co jednoznacznie będzie go łączyć byłą partnerką. Ale była też Amber, która stała się jego ucieczką od rzeczywistości, bo nie należała do tego medialnego świata. Niestety, dostrzegał ciemne strony sytuacji w jakiej się znalazł, a znikome wsparcie menadżera nie ułatwiało. 

Rozmowa z bratem również nie pomogła. Zakończyła się ostrą wymianą zdań i zakończeniem połączenia bez słów pożegnania. Rene widział wszystko inaczej. 

Nie miał pojęcia, jak to rozwiąże. Ale wiedział, że już niedługo wylądują w Madrycie i będzie mógł wrócić do domu. Odpocząć. Miał nadzieję, że wtedy też pojawią się odpowiedzi na dręczące go pytania, a wątpliwości się rozwieją.

1 komentarz:

  1. Och, Sergio, jak tyś chłopie namieszał...
    Czekam na to, co wymyślisz - może Gareth zwietrzy swoją szansę? Weny! ;)

    OdpowiedzUsuń